Aleksandra Leszko

Miłość w laboratorium

Króliki, w ludzkim mniemaniu, to symbol rozpasanego seksu. Rzeczywiście, te piękne zwierzęta są zawsze chętne do miłości. Czy to na wolności, czy w hodowli mnożą się w zawrotnym tempie. Niedawno kilku samcom udało się nawet spłodzić udane potomstwo niezupełnie swoimi, lecz sztucznymi penisami.

W Instytucie Medycyny Regeneracyjnej Wake Forest w Północnej Karolinie króliki są zwierzętami doświadczalnymi. Naukowcy w tamtejszym laboratorium, wykorzystując techniki bioinżynieryjne, od czasu do czasu zaskakują świat, bo udaje im się odtworzyć jakiś organ. W ubiegłym roku zespół, którym kieruje profesor urologii Anthony Atala, wyhodował z tkanek pacjentów, a potem z sukcesem wszczepił, pęcherze moczowe. Niedawno w serwisie „New Scientist” naukowcy pochwalili się kolejnym osiągnięciem: idealnie zrekonstruowali królicze penisy.

Najpierw zostały pobrane mięśnie gładkie i naczynia krwionośne z członków królików. Następnie z kolagenu, włóknistego białka tkanki łącznej, zbudowano rusztowanie, na którym miały rosnąć gąbczaste struktury. Po obu stronach cewki moczowej w penisie u królika, tak jak u mężczyzny, znajdują się dwa walcowate ciała jamiste. Kiedy napływa do nich krew – członek powiększa się i dochodzi do erekcji. Jeśli struktury te ulegną zniszczeniu, np. wskutek guzów jądra lub wad wrodzonych, samiec cierpi z powodu zaburzeń wzwodu. Prof. Atala chciał sprawdzić, czy możliwe jest zrekonstruowanie w laboratorium tych właśnie ciał jamistych. Po zakończonym procesie hodowli tkanek, nowe ciała gąbczaste umieszczono w członkach samców. Już po miesiącu od zabiegu króliki odzyskały potencjał seksualny i zaczęły współżyć z samicami. Naukowcy z niepokojem badali ciśnienie krwi w zrekonstruowanych członkach podczas erekcji, ale było ono takie samo, jak u zdrowych zwierząt. Z satysfakcją zauważyli też, że podczas kopulacji u wszystkich samców dochodziło do wytrysku spermy. To był ewidentny dowód, że wszczepione ciała jamiste całkowicie zintegrowały się z układem krwionośnym królików. Ostatecznym potwierdzeniem sukcesu były masowe porody w laboratorium. Wszystkie partnerki królików ze sztucznymi penisami (ale powstałymi z ich własnych tkanek) urodziły zdrowe potomstwo.

W tym samym czasie, gdy prof. Atala pracował nad sztucznymi penisami dla królików, na drugim końcu świata, w australijskim Cronulla Fisheries Center, jednym z największych na świecie ośrodków badania fauny morskiej, dr Nick Otway, ekolog i oceanolog, konstruował właśnie sztuczną macicę dla rekinów. – Będziemy hodować rekiny w probówkach – ogłosił, a był tak przekonujący, że otrzymał nawet na ten cel rządową dotację w wysokości 370 tysięcy dolarów rocznie. Nie chodzi o wszystkie ludojady, ale o jeden konkretny gatunek – piaskowego rekina tygrysiego, zwanego tawroszem. To najrzadziej spotykany rekin, zagrożony całkowitym wyginięciem. Szacuje się, że żyje ich na świecie obecnie tylko około pięćset osobników. Masowe polowania na wszystkie rekiny i sposób rozmnażania się ich nie sprzyjają powiększaniu populacji. Tawrosz jest rybą, ale jajożyworodną. Samica ma dwie macice, w których po owulacji pojawiają się jajeczka. Zwykle po dwadzieścia w każdej z nich. Po zapłodnieniu, przebiegającemu tak samo jak u ssaków, w ciele matki zaczynają rozwijać się młode rekiniątka. W macicy nie ma łożyska ani pępowiny, a więc płody w ogóle nie są odżywiane. Najpierw konsumują wysokokaloryczną zawartość jajeczek, z których się wykluwają, tak samo jak ptaki. Nie są jednak jeszcze na tyle dojrzałe, by rozpocząć samodzielne życie, a już w łonie matki brakuje im pożywienia. Wtedy instynkt nakazuje napocząć rodzeństwo. Płody zjadają się nawzajem. W rezultacie do dnia porodu przeżywają tylko dwie najsilniejsze ryby, po jednej w każdej macicy. – Mamy zamiar zapobiec temu kanibalizmowi – stwierdził dr Otway. W laboratorium powstała tuba z przezroczystego, mocnego akrylu o średnicy 20 cm i wysokości 120 cm. Takie mniej więcej gabaryty ma rekini noworodek. Do tuby podłączono rurki, filtry i pompy, które mają czuwać nad stałą temperaturą, dopływem tlenu, a także usuwać nieczystości z płynu, w jakim będzie przebywał płód. Takich tub docelowo ma być kilka. Zostaną ustawione ciasno obok siebie i owinięte ciemnym materiałem, by jak najbardziej przypominały warunki panujące w ciele ryby. Dr Otway przy pomocy swoich współpracowników zamierza pobierać z macic ciężarnych samic bardzo młode płody oraz umieszczać je w swoich tubach, by stale dożywiane i pielęgnowane miały szansę osiągnąć dojrzałość. Jeśli uda się opracować odpowiedni płyn odżywczy, który wypełniłby sztuczną macicę, to według wstępnych obliczeń, można byłoby wyhodować około 40 tygrysich rekinów piaskowych rocznie. A kto wie, może i inne zagrożone gatunki? Oby tylko nie okazało się, że miłość najlepiej uprawiać w laboratorium, skoro jest już i sztuczny penis, i sztuczna macica.

autor: Ewa Łozowska

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Nauka poszła w las

Czerw 25, 2014 Ciekawostki

Człowiek uczy się całe życie. Jako dziecko chodzi do szkoły, zdobywa kolejne szczeble wtajemniczenia, pracuje na cenzurki, potem dyplomy i certyfikaty. Ten cały wysiłek intelektualny ...

czytaj więcej

Pokonać depresję

Czerw 25, 2014 Ciekawostki

Depresja to tajemnicza choroba. Do niedawna była często lekceważona ze względu na słabą świadomość społeczną oraz brak wyraźnych przyczyn zachorowalności. Tymczasem jest to przewlekłe, poważne ...

czytaj więcej
POKAŻ